Harpagan – to ekstremalny rajd na orientację.
Ekstremalny ale obok długich wymagających tras, posiada też możliwości startu dla mniej doświadczonych rowerzystów i pieszych.
Najbliższa edycja Harpagana odbędzie się w dniach 19-21 października w Kwidzyniu.
Harpagan – co to jest ?
To rajd na orientację, czyli trasę wytyczamy sami poruszając się między punktami kontrolnymi, które ustala organizator. Do dyspozycji mamy mapę i… własne doświadczenie ;-)
Harpagan to trasy piesze – od 10 do 100 km, rowerowe od 20 do 200 km i trasa mieszana (50 km pieszo, 100 km rowerem).
W tym roku, po raz drugi w życiu
po udziale na trasach pieszej Harpahan TP100 i rowerowej TR100, wybrałem trasę rowerową TR50 – 50 oznacza 50 km jazdy ale jest to minimalna odległość, jaką należy pokonać między punktami aby zdobyć wszystkie punkty kontrolne.
Zazwyczaj jest tak, że zamiast 50, robimy spokojnie 70 – ale to temat na oddzielny wpis i użalanie się nad trudnościami w nawigacji na rowerze ;-)
Jak spakować się na trasę rowerową Harpagan TR50 ?
Ta pozornie krótka trasa wymaga od nas przygotowania ale i niezbędnej ilości sprzętu – pamiętajmy że poruszamy się „sami” – a nie po wyznaczonej trasie, gdzie co chwilę czeka na nas obsługa organizatora.
Oto moja lista pakowania na taki jednodniowy udział w rajdzie na orientację na trasie o długości do 100km.
-
rower,
Ważne, aby rower sprawdzić przed wyjazdem. Szczególnie jeśli startujemy na innym niż poruszamy się na co dzień. Oprócz stanu technicznego pozwalającego na bezpieczną i dającą frajdę jazdę, ważne aby wyposażony był nawet w prosty licznik rowerowy – pozwala on łatwiej poruszać się z mapą – szczególnie w terenach leśnych.
-
kask,
Oczywistość. Organizator rajdu Harpagan zaleca stosowanie kasku – nie jest on obowiązkowy. Ja od jakiegoś czasu jeżdżę już TYLKO w kasku.
-
mapnik,
To coś, co niby nie jest niezbędne ale bardzo ułatwia jazdę. Zresztą wystarczy sobie wyobrazić zatrzymywanie się na skrzyżowaniach i za każdym razem rozwijanie schowanej gdzieś mapy.
Mapnik…?
Ja mój mapnik zrobiłem sam. Koszt jego wykonania to kilka złotych bo w jego skład wchodzi złączka z marketu budowlanego dwie śruby, trochę podkładek, blaszany łącznik, kawałek tworzywa – w moim przypadku to poliwęglan komorowy oraz kilka spinaczy do papieru…
Tu na zdjęciu jest jeszcze w wersji obracanej – czyli możemy zawsze ustawić cel podróży na górze mapy. W moim przypadku okazało się jednak że nie jest to niezbędne i coraz rzadziej „obracałem” mapę. Tym razem mapnik przejdzie lekki tuning – uproszczę go jeszcze i odchudzę.
Organizator rajdu Harpagan dostarcza mapę w foliowej koszulce więc o jej zamoknięcie nie trzeba się martwić.
-
kompas,
Niezbędny element Harpagana. Pamiętać należy że nie używamy na rajdzie GPS-ów czy innych aktualnie używanych wspomagaczy. Tylko mapa i kompas. Jak jest ważny wiem, bo raz go nie zabrałem na trasę…
-
marker,
Używam czasem aby oznaczyć sobie preferowaną trasę między punktami. Można, nie trzeba mieć. Ostatnio nie miałem i jakoś udało się powalczyć.
-
oświetlenie,
Organizator wymaga oświetlenia roweru – pamiętać należy że przebieg trasy zależy od nas, więc musimy być przygotowani na normalny ruch drogowy – od blisko roku u mnie będzie to zestaw oświetlenia LED Mactornic
-
zapasowa dętka,
Ważne aby dętka pasowała do roweru – serio czasem nikt tego nie sprawdza czy na pewno wentyl przejdzie przez otwór w obręczy. W moim rowerze wentyle presta są jedynym rozwiązaniem – tzw. samochodowy czy motocyklowy wentyl po prostu się nie mieści.
-
pompka,
Używam mini-pompki BETO – mieści się idealnie w torbie, do której się spakuje.
-
łatki,
Niby mamy zapasową dętkę więc może łatki niepotrzebne ? Może i niepotrzebne ale ważą kilka gramów a tylko ten, kto nie złapał dwóch gum pod rząd będzie na tych kilku gramach oszczędzał.
-
prosty zestaw narzędzi,
Prosty multitool i łyżki do opon. Po prostu. W aucie mam zawsze dodatkowo sporą skrzynkę z narzędziami i częściami zamiennymi – gdyby coś okazało się niezbędne do zrobienia przed startem, lub gdy stanie się coś bardzo blisko bazy rajdu gdzie zaparkowałem.
-
bidon,
A dokładnie dwa bidony. Jeden wpięty w rowerze, drugi klasyczny lub składany bidon Hydrapak w torbie – o torbie będzie za chwilę…
-
woda, napoje,
Na Harpaganie przy niektórych punktach kontrolnych znajdują się tzw. bufety – można tam napić się wody ale także zjeść banana czy słodycze – wszystko to dostarczane przez organizatora.
-
jedzenie,
To niezbyt długa trasa, więc ze sobą zabieram góra dwa wspomagające batony na wszelki wypadek.
-
okulary,
Przeciwsłoneczne lub ochronne – są tacy co używają, są tacy co nie. Ja zabieram jedną parę – gdy spodziewam się słońca – przeciwsłoneczne, jeśli jest pochmurno to „żółte” okulary – jedne i drugie to podstawowy model z Decathlona. Sprawdzają się dobrze jak na moje potrzeby.
-
kurtka przeciwwietrzna/przeciwdeszczowa,
Używam od lat na rowerze lekkiej kurtki biegowej w jaskrawym zielonym kolorze. Zajmuje ona bardzo mało miejsca, jest lekka i dobrze chroni od wiatru i lekkiego deszczu.
-
rękawiczki,
Rękawiczki rowerowe. W zależności od temperatury w wersji letniej – bez palców lub jesiennej z palcami i odrobiną ocieplenia – w moim przypadku jakiś podstawowy model Accent-a.
-
spodenki z wkładką,
Tak jak w przypadku rękawiczek. W zależności od pogody albo krótkie albo długie. Zawsze z wkładką.
-
koszulka termoaktywna,
I znów – zimno – długi rękaw a czasem długi rękaw i nieco cieplejszy materiał. Ciepło – lekka z krótkim rękawem. Letnich używam kilku – czasem to pamiątki (oddychające t-shirt) z maratonów MTB, czasem typowa rowerowa koszulka. Długa – tu idzie już sprzęt górski – koszulki różne – moja ulubiona to rozpinana do połowy koszulka z długim rękawem nieco-ocieplona.
-
buff,
Uniwersalna chusta, która może służyć jako czapka, szalik, chusta na twarz czy rękawiczka ;-) co ważne, mieści się pod kaskiem. Zajmuje bardzo mało miejsca i jest bardzo lekka,
-
NRC
Zabieram zawsze folię NRC – mało waży, miejsca zajmuje jeszcze mniej a może pomóc i posłużyć do okrycia czy schowania się przed deszczem na postoju.
-
buty rowerowe,
Jeśli używasz SPD – buty SPD, jeśli nie, wygodne buty do jazdy na rowerze. U mnie to SPD-ki.
-
telefon,
Naładowany, dla bezpieczeństwa. Zawsze pakuję telefon do jakiegoś woreczka w razie deszczu lub zabieram mój ulubiony telefon z przed lat, który jest odporny na warunki atmosferyczne i w razie czego – wystarcza żeby zadzwonić po pomoc.
W co się spakować na trasę rowerową ?
Po wielu przygodach z torbami podsiodłowymi, plecakami, sakwami na imprezy na orientację zabieram „nerkę”.
Nerka czyli torba noszona na pasku wokół bioder. Kiedyś w jakimś second-hand’zie żona kupiła mi dużą „nerkę” z miejscem na bidon. Kilkoma kieszonkami. Mocowaniem do kluczy.
Co jeszcze ?
To WSZYSTKO czego potrzeba na krótką trasę jednodniowej wycieczki rowerowej ale także Harpagana czy innej imprezy na orientację. Spakowana wygląda tak:
Porównując taką torbę do plecaka dla mnie najważniejsze jest to że nie pocą się plecy. Torba podczas jazdy jest praktycznie niewyczuwalna. Razem z zawartością jest i tak lekka więc nie podskakuje w terenie i po prostu można zapomnieć że ją mamy. Dla mnie to idealne rozwiązanie.
Podsumowując …
Wyjazd na Harpagana oprócz mapnika i kompasu nie różni się tak naprawdę wiele od zwykłej jednodniowej wycieczki w teren.
Jak widać sprzętu jest na tyle mało że nic tylko pakować rower do pociągu, samolotu czy choćby Cinquecento w gazie ;-) i ruszać.
Do zobaczenia na starcie… i mecie ;-)
You must be logged in to post a comment.